20 listopada 2014

przerwa techniczna

Powinnam to była napisać jakiś czas temu, ale... Jest to mało wygodne, z powodów które podam za moment. Poza tym standardowe niedobory czasu i inne wymówki.
Zepsuł mi się komputer. Po niemal 5 latach wiernej służby - odszedł. Poszła płyta główna, a ja widoki na nowy komputer mam dopiero w okolicach stycznia; chcę upolować w miarę przyzwoity sprzęt podczas noworocznych wyprzedaży, a nie brać pierwszego z brzegu grata na którego mogłoby mnie być stać teraz. Na pilniejsze potrzeby zawsze mogę się podpiąć pod laptopy ludzi dookoła... Da się tak żyć przez jakiś czas, ciekawe doświadczenie.
Do ogarniania takich rzeczy jak internety, pierdoły i wikipedia póki co mam tablet. Średnio się na nim pisze takie teksty jak ten, ale nie jest to niewykonalne. Z nim też wiąże się zanik grafik na blogu - aplikacja mobilna od Google ściągnęła mi na tablet wszystkie abumy z Picassy, w tym album bloga. Chcąc go wykasować z tabletu (a bo po kiego mi on?) automatycznie wykasowałam go z sieci. Na swoje wytłumaczenie mam tylko tyle, że miałam tę zabaweczkę w dłoni pierwszy dzień i chciałam ją jak najszybciej poustawiać pod swoje potrzeby. Trudno, zrobi się tu porządek jak już doczekam się nowego laptopa.

Tak swoją drogą - kupiłam jakiś czas temu nowego grata do pokoju. Trafił mi się manekin krawiecki w szalenie okazyjnej cenie. Mam słabość do przerabiania ciuchów znalezionych na aukcjach czy w ciuchlandach, praktycznie nie kupuję niczego w sieciówkach tylko biegam w tym co upoluję i/lub zmodyfikuję. Manekin sprawia, że mam większe możliwości, ale pozwala też na zrobienie zdjęć efektów końcowych. Stąd pytanie - czy gdybym tu czasami zarzuciła zdjęciem moich przeróbek to zmieni mnie to w szafiarkę, czy zmieści się to w granicach przyzwoitości?

27 września 2014

Rapture

Trochę tu mchem obrosło, tak dawno nic nie robiłam, ale! Cały lipiec pracowałam, w sierpniu intensywnie wydawałam to, co zarobiłam... Nie było czasu na jakieś tam blogi, cóż poradzić. Zaliczyłam pieszą trasę po Bieszczadach, popływałam na desce po naszym pięknym morzu i porobiłam jeszcze kilka innych wesołych rzeczy.
Teraz zabrałam się za coś, co powinnam już dawno zrobić, ale mi się nie chciało tak szczerze mówiąc. Pełny rysunek, z tłem, otoczeniem.
Moja miłość do serii Bioshock trwa i trwać jeszcze pewnie trochę będzie, postawiłam więc na Rapture. A żeby mi nudno nie było, postanowiłam tam dodać Splicera, jednego póki co, może jeszcze się to zmieni, zobaczymy. Kobiety mi się łatwiej rysuje, ale może tu, albo na kolejnym rysunku się porwę na narysowanie faceta jakiegoś.
Sprawę mi ułatwia fakt, że obok siebie mam 3 artbooki z tychże gier, więc mogę się do woli przyglądać, inspirować, wzorować i nie narzekać, że nie wiem jakie tło by było dobre - wszystko jest jak na tacy, bez grzebania w google.

Co jakiś czas sobie zapisywałam jako obrazek kolejne etapy pracy, mam tego już kilka sztuk,więc wrzucę taki zlepek, żeby przerwać ten zastój który mi się na blogu wkradł. Rzeźbić w tym będę pewnie jeszcze długo, bo czas mam głównie wieczorami, a zależy mi, żeby wyszło to jak najlepiej. Taki sprawdzian dla samej siebie, ile się tego fotoszopa nauczyłam.



Dla niewtajemniczonych acz ciekawych - Rapture to (anty)utopijne miasto, wybudowane na dnie Oceanu Atlantyckiego w 1946r przez niejakiego Andrew Rayana. Została tam zebrana  elita, osoby reprezentujące, wg Rayana, najlepsze cechy ludzkości. Z tego, w skrócie, wyniknął błyskawiczny rozwój technologiczny, w tym i możliwość zabawy z genetyką. Eksperymenty miały sprawić, by ludziom dane zostały różne nieprzeciętne umiejętności... Ale okazało się, że to co miało być lekarstwem na pragnienie posiadania mocy godnych X-men'ów, jest substancją uzależniającą. I powodującą różne fiksacje w genach i nieprzewidziane, niekontrolowane dalsze mutacje DNA.

Mamy więc miasto na dnie oceanu, zamieszkane przez masę pokręconych, zmutowanych i naćpanych indywiduów. Jak dla mnie fajna sprawa.

19 maja 2014

Bioshock Infinite - naszyjnik Elizabeth

Poza bazgraniem czasami lubię robić rzeczy ręcznie. Mam na koncie trochę biżuterii, sporo poprzerabianych ciuchów, kilka innych pierdółek. Ostatnio skończyłam naszyjnik a'la Elizabeth z gry Bioshock Infinite i pomyślałam sobie "a co tam, puszczę to w internety". Bo w sumie czemu nie.



Jak i podczas rozgrywki, wybrałam ptaka, ale klatkę też mam w planach. Ramek do wisiorka nie udało mi się znaleźć takich, by miały z tyłu zapięcie jak broszki, dany motyw musi być więc wszyty na stałe, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by mieć dwa w pełni osobne naszyjniki.


Nie jest to w prawdzie cacko identyczne jak w grze, dostępne w sklepie Irrational Games, ale biorąc pod uwagę cenę niecałych 25$ plus koszt wysyłki ze Stanów... Jestem w stanie zadowolić się wyrobem własnym.

12 maja 2014

Blacha w toku.

Ostatnio bawiłam się z kolorowaniem szkicu, który publikowałam w marcu. Starałam się uzyskać fakturę blachy, starej blachy, pasującej do steampunkowych klimatów. Jestem w... Połowie? 1/3? Tak czy siak chyba zaczynam łapać o co chodzi. Sporo robię metodą prób i błędów, szukając zdjęć, filmików na YT i przeglądając artbooki z gier mających elementy otoczenia w interesującej mnie stylistyce.

Bawiłam się z większą liczba pędzli niż dotąd, narzuciłam na pokolorowany lineart osobną teksturę (teraz będę kombinować jak sprawić, by nie leżała sztywno wzdłuż rysunku lecz zgodnie z ułożeniem poszczególnych elementów), tak czy inaczej jak już przeleję na ekran to, co siedzi mi w głowie będę mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że czegoś się nauczyłam.

Na pewno chcę złagodzić cienie, żeby przejścia między odcieniami były delikatniejsze, zmniejszyć nasycenie, uwypuklić całość... I popracować nad okiem i jego obwódką, bo póki co wyglądają jak zupełnie osobny element.


edit:
Nadal walczę, ale myślę, że idzie ku lepszemu.





15 marca 2014

ptaszek

Dla odmiany dziś postanowiłam sobie naszkicować steampunkowe ptaszydło. Na pierwszy raz raczej prosty, bez nadmiaru zębatek, śrubek i kształtów. Zmodyfikowałam kilka wzorów z internetu i wyszło coś w miarę mojego, na bazie rysunków ludzi mądrzejszych ode mnie. Chcę to jeszcze doszlifować i "odkosmacić" krawędzie, zanim przejdę do konturu, także jeśli ktoś coś na temat szkicu chciałby doradzać, teraz jest ten moment.







19 lutego 2014

Jessica Rabbit

Mało czasu poświęcałam ostatnio na rysowanie, pomijając czysto rozrywkowe mazanie tu i ówdzie, i stąd ta luka czasowa od ostatniej publikacji. Była sesja, były inne sprawy do ogarnięcia, wymówek mam jak zwykle sporo.
Jedyne co, jak dotąd, zrobiłam w miarę się przykładając, to narysowana pod wpływem chwili Jessica. Naszkicowałam, pokolorowałam, po jakimś czasie wrzuciłam wstępny cień, pozbyłam się konturów i wyszło to, co poniżej widać. Jak mnie znowu najdzie ochota na grzebanie w fotoszopie poprawię to jeszcze, coś mi w rysunku przeszkadza, nie mam tylko pewności co; ale żeby tak tu pustkami nie świeciło...