09 sierpnia 2015

kolejne rozgrzebane

Emilie Autumn zaczęłam rysować w czerwcu, kiedy trochę się uwolniłam spod stosu map i innych projektów na kartografię jakie muszę szkicować (ręcznie, w tuszu, z dokładnością do 0,1mmm - czasochłonne cholerstwo, uwierzcie).
Potem przyszła sesja, praktyki, brak czasu, nie miałam kiedy tego ogarnąć a pracy nad tym jest jeszcze mnóstwo. Staram się podglądać ludzi, który rysować potrafią, dochodzę do pewnych wniosków, co tu dużo gadać -uczę się.

Teraz nie miałam serca do tego wrócić, choć chcę z tego wykrzesać jak najwięcej. Nauczyć się rysowania włosów, dojść do tego, by nie było to takie rozmazane, nauczyć się rysować jak układają się bardziej skomplikowane części garderoby, ukazać różnice faktur.. Dużo zabawy mnie czeka.
Ostatni screen jaki popełniłam:
Szału nie ma, z włosami czeka mnie bardzo ciężka batalia, ale obiecałam sobie, że to doprowadzę do ładu. Całkiem nieźle się bawiłam próbując z tym swoich sił.

Nie umiałam z marszu wrócić do Emilie wczoraj zaczęłam więc Amy Winehouse. Jak na 4h jestem zadowolona. Traktowałam to jako rozgrzewkę przed powrotem do rysowania w Szopie, ale
myślę, że jednak postaram się w ciągu najbliższych dni, przed wyjazdem w środę nad ranem, wyrobić z dokończeniem tego. I znowu - kopię w necie, obserwuję, staram się nauczyć czegoś nowego.
P.S. Skończyłam.